W żadnej innej epoce nie wykonywano tak dużej liczby posągów, a ich znaczenie nie było tak ważne dla ludzi, jak w starożytności – dowodzi w książce „Życie starożytnych posągów” prof. Tomasz Wujewski z Instytutu Historii Sztuki UAM w Poznaniu.
Starożytne posągi, przedstawiające ludzi i bogów, ruszały się, wydawały dźwięki, pociły się, słyszały, czuły dotyk, a nawet leczyły i doradzały – wynika z doniesień autorów starożytnych. Prof. Wujewski skupił się w książce na zaprezentowaniu „życia posągów” w świecie wielu cywilizacji śródziemnomorskich.
„Kiedy zmarł słynny champion sportowy (…) jeden z jego dawnych przeciwników każdej nocy chłostał jego brązowy posąg (…). Aż w końcu posąg znienacka (albo pociągnięty owiniętym biczem) runął na swojego oprawcę i zabił go. Wówczas to synowie ofiary wytoczyli posągowi proces sądowy o zabójstwo. Skargę uznano za zasadną i zatopiono posąg w morzu” – to tylko jedna z wielu, wydawałoby nieprawdopodobnych z dzisiejszego punktu widzenia, historii opisanych przez prof. Wujewskiego w jego najnowszej publikacji.
Tak jak zastrzega autor we wstępie – nie jest to podręcznik historii rzeźby starożytnej. Zamiast opisywać estetyczne aspekty posągów, stara się wyjaśnić przyczynę i znaczenie ich ważnej pozycji. Wielokrotnie na kartach książki historyk podkreśla, że posągi traktowano jak żywe istoty, które bardzo aktywnie uczestniczyły w różnorodnych dziedzinach życia – zarówno społecznego, rodzinnego, jak i religijnego.
Mimo że w powszechnej świadomości na myśl o starożytnym posągu staje przed nami bryła wykonana z kamienia – autor skutecznie wybija nam taką myśl z głowy. Okazuje się, że bardzo szeroko stosowano również… wosk. Tworzywo to ceniono, bo umożliwiało oddanie ciała ludzkiego w sposób najbardziej rzeczywisty. Ale oczywiście do naszych czasów, ze względu na jego delikatny i efemeryczny charakter, w zasadzie nie zachowały się żadne przykłady takich posągów. Wiemy jednak np., że z wosku wykonywano w Rzymie figury ludzi naturalnej wielkości, które były polichromowane i odziewane.
Z pewnością było też mnóstwo posągów wykonanych z drewna – tu ponownie pomocne dla dociekań naukowców są źródła pisane. Ze względu na ulotność tego tworzywa – takich wizerunków z epoki starożytnej do naszych czasów nie zachowało się wiele. Stosowano też różne metale czy kość słoniową, ale najbardziej wytrzymałe okazały się oczywiście posągi kamienne.
Czy jednak wyglądały tak samo kilka tysięcy lat temu, jak dziś? Chyba nie trzeba ponownie przytaczać informacji o tym, że greckie posągi wcale nie były mlecznobiałe (bo często marmurowe), ale pokryte wieloma barwnikami (które do dziś zdążyły się w większej części utlenić).
Prof. Wujewski porusza jeszcze jeden temat dotyczący ich pierwotnego wyglądu – otóż chociażby w starożytnej Grecji – posagi strojono. „Powszechnym zwyczajem było ozdabianie posagów wieńcami i kwiatami, wstążkami i kawałkami włóczki, a nawet włosami kobiet, składanymi jako wota i to tak hojnie, że czasem ledwo co było widoczne spoza tej zasłony” – pisze historyk sztuki.
Inne posągi ubierano w szaty. Dlatego sam kamienny posąg ukazujący nagi tors (niejeden możemy dziś zobaczyć podczas wycieczki po Grecji czy galerii sztuki) wcale nie musiał być w takiej formie wystawiony na widok publiczny. Warto o tym pamiętać. Oprócz szat – głowy często przyozdabiano autentyczną, metalową biżuterią. Świadectwem tego są dziś np. dziury w uszach posągów.
Ale czy jesteśmy w stanie w pełni docenić kunszt starożytnych twórców, jeśli wiele posągów pozbawiono (np. w Egipcie) oczu wykonanych z drogich kamieni, w postaci inkrustacji czy polichromii? „Oczy niewątpliwie miały istotny wpływ na odbieranie, przynajmniej przez niektórych, posagu jako istoty obdarzonej atrybutami życia. Zręcznie wykonane gałki oczne wywoływały u niektórych ludzi wrażenie, jakby posąg wodził za nimi wzrokiem” – wskazuje autor.
Książka składa się z dwóch zasadniczych części. W pierwszej dowiemy się, w jaki sposób i po co posągi powstawały. W drugiej autor omówił „życie posągów”, biorąc pod uwagę wiele aktywności, w które te były zaangażowane.
Wielkim atutem tomu są zdjęcia (blisko 300!), ukazujące dużą część posągów opisywanych w książce. Fotografie, co bardzo ważne, są z reguły bardzo dobrej jakości (przy tym z reguły kolorowe), często też obrazują detale wspomniane w tekście. Mimo wielkiej liczby zdjęć publikacja nadal zachowała charakter książki, a nie nieporęcznego albumu. Dlatego warto polecić ją wszystkim pasjonatom cywilizacji starożytnych.
Publikacja ukazała się nakładem Wydawnictwa Poznańskiego.
PAP – Nauka w Polsce, Szymon Zdziebłowski
źródło: www.naukawpolsce.pap.pl